Kalifornia; stadnina na
obrzeżach Redwood National Park
Godzina 11:50
Gorący dzień z
początku nie zapowiadał się ciekawie lecz teraz mieszkańcy stadniny z szeroko
otwartymi oczyma obserwowali rządowych agentów wyjmujących nowoczesny sprzęt ze
swoich wozów. Miśka po raz dwunasty czytała pismo, które otrzymali. Dokument
nakazywał udostępnienie wszystkiego czego „Soldiers of Olimp” potrzebować będą
do tajnej misji odbywającej się właśnie tam. Nocleg, wyżywienie, wszelkie
wygody… Oczywiście wszystkie koszty pokryje agencja. Pozwalał im zostać na
terenie ośrodka, jednak wyglądało to raczej na nakaz. Od teraz Lider miał
przypominać więzienie, nikt nie może stamtąd wyjść. Każda próba ucieczki
ponosiła surowe konsekwencje. Po potrzebne do życia środki wysyłano agentów
należących do zespołu Heilari. Blondynka
była wściekła, ale nie mogła nic zrobić. Dodatkowo martwiła się o Alexa,
którego z niewyjaśnionych powodów szefowa grupy zabrała na rozmowę. Czego mogli
od niego chcieć?
***
Opierał się o ścianę
starając się zachować pokerową minę. Z ukosa spoglądał na kobietę, która
siedząc przy stole spokojnie wyjmowała ze swojej teczki stosy kartek. Będąc w
zacienionym miejscu ciągle miała na nosie okulary przeciwsłoneczne, co było
bardzo zastanawiające. Znajdowali się w salonie, w domu właścicielek. Spore
pomieszczenie zajmowały przede wszystkim ciemne, drewniane meble. Promienie
słońca przebijały się przed firanki padając na przeciwległą ścianę obwieszoną
ramkami ze zdjęciami. Kiedy brunetka skończyła zwróciła się ku niemu.
-Siadaj.
Nie spuszczając z
niej czujnego wzroku powoli zajął miejsce naprzeciwko. Uśmiechnęła się
delikatnie zdejmując szkła. Wtedy dowiedział się kim jest Jego rozmówczyni,
bowiem Jej tęczówki miały barwę fioletu. Nie znał Jej osobiście, ale wiele
słyszał. W tym negatywnym sensie.
-Heilari…?
-Owszem, owszem. Sprawa jest taka: szuka Cię pół tuzina różnych organizacji i bynajmniej nie po to żeby wręczyć dyplom za zasługi.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. – Mruknął niezadowolony. Miała pełne prawo go zatrzymać i deportować do Francji.
-Mam pewien pomysł. Pomożesz Nam w tej akcji, a My pogadamy z Daltonem. Pamiętasz, prawda? Szef Francuskich Sił Specjalnych.
-Ja z tym skończyłem, jasne?
-Jasne. W takim razie jutro postawię Ci bilet do Paryża 10 klasą. W jedną stronę. – Przekręciła głowę z zaciekawieniem czekając na reakcję. – Jedna misja. Nagroda jest warta świeczki, mogą zostawić Cię w spokoju.
-Muszę to przemyśleć.- Odparł odwracając wzrok.
-Owszem, owszem. Sprawa jest taka: szuka Cię pół tuzina różnych organizacji i bynajmniej nie po to żeby wręczyć dyplom za zasługi.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. – Mruknął niezadowolony. Miała pełne prawo go zatrzymać i deportować do Francji.
-Mam pewien pomysł. Pomożesz Nam w tej akcji, a My pogadamy z Daltonem. Pamiętasz, prawda? Szef Francuskich Sił Specjalnych.
-Ja z tym skończyłem, jasne?
-Jasne. W takim razie jutro postawię Ci bilet do Paryża 10 klasą. W jedną stronę. – Przekręciła głowę z zaciekawieniem czekając na reakcję. – Jedna misja. Nagroda jest warta świeczki, mogą zostawić Cię w spokoju.
-Muszę to przemyśleć.- Odparł odwracając wzrok.
Kobieta gwałtownie
wstała z miejsca przewracając przy tym krzesło. Mebel z hukiem opadł na
podłogę, a Ona mocno uderzyła pięściami w stół.
-Człowieku, o czym Ty
tu chcesz myśleć?! Wystarczy jeden mój telefon i ludzie z SOO zakują Cię w
tytanowe kajdany i osobiście eskortują do siedziby Twojej dawnej agencji. A co
potem to już wiesz doskonale! Życzę Ci wygodnej celi. – Prychnęła na koniec.
Alex spojrzał na nią
nie wiedząc co powinien zrobić. Miał świadomość swojego położenia i czuł nóż na
gardle, ale tak bardzo nie chciał wracać do swojego poprzedniego życia, że
przestał myśleć trzeźwo. Heilari rzuciła w niego teczką. Otworzył ją i skrzywił
się na widok raportu z feralnego dnia, w którym zrobił to co zrobił i czego
naprawdę żałował. Dalej były tylko dowody i list gończy. Z westchnieniem
odłożył papiery na blat.
-Więc co to za
misja? – Bardziej oznajmił mi zapytał. Brunetka uśmiechnęła się na myśl o swoim
darze przekonywania.
***
Obserwowała Ich.
Bardzo uważnie śledziła każdy ruch agentów nie chcąc pozwolić by zrobili coś
czego mogą żałować. Jeśli chodziło o konie i stajnię, Ruska i Miśka zamieniały
się w waleczne lwice gotowe dopaść każdego kto przynosi zagrożenie. Olivie
próbowała domyślać się do czego służą poszczególne maszyny targane przez
przybyszy. Rozmieszczali się dość szybko, niczym zaraźliwa choroba, na którą
nie ma antidotum.
-Karabiny zanieście
do tego… - Powiedział młody „tajniak” o blond włosach.
-To jest paszarnia i nic nie będziecie mi tam wnosić. – Dziewczyna groźnie warknęła, ostentacyjnie zasłaniając sobą drzwi do małego budynku.
-Ależ będziemy. – Ten sam gość zmierzył Ją morderczym spojrzeniem. Pozostała trójka czekała ciągle dźwigając długą, drewnianą skrzynię z bronią.
-Postawcie to sobie w garażu. Co za problem?
-Nie możemy ponieważ… Ekhm. To tajne. Co Wy tam bimber pędzicie czy co? Dajcie nam wejść.
-Nie. I nadal nie.
-To jest paszarnia i nic nie będziecie mi tam wnosić. – Dziewczyna groźnie warknęła, ostentacyjnie zasłaniając sobą drzwi do małego budynku.
-Ależ będziemy. – Ten sam gość zmierzył Ją morderczym spojrzeniem. Pozostała trójka czekała ciągle dźwigając długą, drewnianą skrzynię z bronią.
-Postawcie to sobie w garażu. Co za problem?
-Nie możemy ponieważ… Ekhm. To tajne. Co Wy tam bimber pędzicie czy co? Dajcie nam wejść.
-Nie. I nadal nie.
Szpieg o bujnej
czuprynie w tym samym kolorze co jego kolega stracił cierpliwość. Delikatnie
odłożył kufer na ziemie tak samo jak jego przyjaciele po fachu. Zaraz potem z
rozbawioną miną podszedł do dziewczyny, która zaczynała wątpić w swoją odwagę.
Pomimo protestów przerzucił Ją sobie przez ramie i niewzruszony ruszył przed
siebie stawiając Ją dopiero przed domem. Nie spodziewał się reakcji, jednak
Olivie zaskoczyła go prawym sierpowym i uderzyła kolanem w brzuch.
-Ej! Wszystko... W
porządku..? – Zapytał Alex, który wraz z Szefową wyszedł na ganek.
-Taaak… - Spojrzała na niego spod byka krzyżując ręce.
-To był atak na rządowego funkcjonariusza. – Stwierdziła Heilari podchodząc bliżej z irytującym spokojem.
-Nie prawda! Broniłam paszarni, a ten… No jak mu tam… Mnie uprowadził. – Wyjaśniła mocno gestykulując.
-Holmes, pomóż reszcie. A Ty… Daj Im pracować, zajmij się kucykami i tak dalej. – Przyjrzała się Jej uważniej zza swoich przyciemnianych okularów.
-Taaak… - Spojrzała na niego spod byka krzyżując ręce.
-To był atak na rządowego funkcjonariusza. – Stwierdziła Heilari podchodząc bliżej z irytującym spokojem.
-Nie prawda! Broniłam paszarni, a ten… No jak mu tam… Mnie uprowadził. – Wyjaśniła mocno gestykulując.
-Holmes, pomóż reszcie. A Ty… Daj Im pracować, zajmij się kucykami i tak dalej. – Przyjrzała się Jej uważniej zza swoich przyciemnianych okularów.
Dziewczyna prychnęła
i widząc resztę swoich przyjaciół przy fontannie podeszła tam. Przysiadła na
brzegu z markotną miną, z zainteresowaniem oglądała czubki swoich butów nie
zwracając uwagi na komentarze Miśki. Blondynka z nieustającym zaangażowaniem opowiadała
co myśli o Melanie Hover i Jej chłopcach na posyłki.
***
Megan, stajenna i okazjonalna
trenerka, wyprowadzała arabską Murat Abby na popołudniowy spacer. Siwa klacz
nie była zachwycona towarzystwem nieznajomych, rzucała Im piorunujące spojrzenia.
Dziewczyna szła w stronę lasu trzymając konia na uwiązie. Zerknęła na swoją
podopieczną, która odprężyła się już widokiem drzew.
-Hej! Stój! –
Usłyszały donośny głos dochodzący ze strony stajni.
Rudowłosa odwróciła
się, w Ich stronę biegł jeden z agentów.
Zaklęła cicho po czym spojrzała na niego z niemym pytaniem. Abby
natychmiast spięła się i nerwowo uderzała kopytami w ziemię.
-Nie możecie
wychodzić poza teren stajni. – Oświadczył chłopak o ciemnych włosach i
niebieskich oczach. Gdyby właśnie nie rujnował jej harmonogramu, Megan z
pewnością patrzyłaby na niego dużo przychylniej lecz teraz była o krok od zdzielenia
go najbliższym kijem.
-Panie Garniturek, nie wiem czy się pan orientujesz, ale Lider ma kilkanaście hektarów ziemi. I ten las się do nich wlicza, więc teraz pójdę sobie z tym oto bardzo złym zwierzęciem prosto przed siebie. – Prychnęła.
-Orientuje się, owszem. Jednak Szefowa stwierdziła, że to zbyt niebezpieczne i musicie zostać jak najbliżej domu. Macie przecież te… place czy coś.
-Aha… Jakoś do tej pory normalnie jeździliśmy w tereny i co? Nawet przeżyłam! Patrz pan! Ludzie, o co wam chodzi?! Po nas nawiedziliście?
-To tajne.
-Oczywiście! – Zaśmiała się głośno, a potem ucichła będąc na granicy załamania nerwowego.
-Panie Garniturek, nie wiem czy się pan orientujesz, ale Lider ma kilkanaście hektarów ziemi. I ten las się do nich wlicza, więc teraz pójdę sobie z tym oto bardzo złym zwierzęciem prosto przed siebie. – Prychnęła.
-Orientuje się, owszem. Jednak Szefowa stwierdziła, że to zbyt niebezpieczne i musicie zostać jak najbliżej domu. Macie przecież te… place czy coś.
-Aha… Jakoś do tej pory normalnie jeździliśmy w tereny i co? Nawet przeżyłam! Patrz pan! Ludzie, o co wam chodzi?! Po nas nawiedziliście?
-To tajne.
-Oczywiście! – Zaśmiała się głośno, a potem ucichła będąc na granicy załamania nerwowego.
Zawróciła i smutno spojrzała
na klacz. Pogłaskała Ją po smukłej szyi i szepnęła „przepraszam” wiedząc, że
zachowała się przy niej nieodpowiednio. Nie chciała odprowadzać konia do
stajni, więc korzystając z ładnej pogody podążyła na jedno z małych pastwisk,
gdzie jakiś czas bawiły się w berka.
***
Heilari sprawdzała
czy cały potrzebny sprzęt jest prawidłowo podłączony. Jako centrum operacyjne
wybrała krytą halę. Podłoże było teraz pokryte drewnianymi płytami, a
prowizoryczne biurka z głównym komputerem i osobistymi laptopami Jej ludzi stały
w centrum dobrze oświetlonego pomieszczenia. Broń i amunicję porozmieszczano w
mniejszych budynkach. Po wnikliwej kontroli nie znalazła nieprawidłowości, więc
ze spokojem usiadła na najbliższym krześle analizując mapę z zaznaczonym na niej czerwonym okręgiem. Baza terrorystów,
których zamierzała jak najszybciej zneutralizować. Na dzisiejszy wieczór
wyznaczyła sobie wiele zadań… Melanie była perfekcjonistką w tym co potrafiła. A
potrafiła zabijać.
no no no. Ciekawe :) !
OdpowiedzUsuńNo no czekam na ciąg dalszy zaintrygowało mnie to wszystko ^^
OdpowiedzUsuń